Zbyt krótko tnę... wbiję tak..jeżeli potrafię. Za długo to trwa.....
Najgorsze jest to, że gdy po tylu latach bycia razem, jesteś nadal obok
drugiego człowieka, który jest ci nad wyraz obojętny. I nawet cię to
już nie boli. Najgorsze jest w tym wszystkim dziwne trwanie, coś, co nie
pozwala ci otrząsnąć się z tego amoku, zamroczenia i zżera, i tnie,
niczym sztylet. To jest taka pułapka umysłu, z której
ciało dawno się ocknęło i pragnie uwolnienia. Za tym idzie serce,
jednak umysł nadal jest zawalony całą tą plątaniną i tym bajzlem.
Jednakże, przychodzi czas, w którym trzeba się wyrwać i powiedzieć dość.
Ile można znieść? Czy to tu już jest ta granica? Granica możliwości i
czy to tu mam wykńączyć? W walającym się brudzie, obijającym się o
smród. Czy nie stać mnie na coś lepszego? Tylu planom i marzeniom mówi
się nie. Odcina się od tego jak dziecko od pępowiny. Kurwa mać. Ponoć
pielęgnowanie zdrowego egoizmu popłaca i naprawdę zaczynam w to wierzyć.
Zaczynam wierzyć w to, że mam prawo do szczęścia. Gdzie indziej,
gdzieś. Gdzieś z innymi ludżmi- znanymi mi osobiście- NIE obcymi .Kropka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz