Kiedy byliśmy małymi dziećmi marzenia w takie osoby były jak kolorowy sen - pojawiały się wieczorem i zabierały nas do innego miejsca. Wystarczyło, że zamknęliśmy oczy, puściliśmy wodze wyobraźni i zamknęliśmy drzwi do realnego świata. Nic nas nie ograniczało, nie było rzeczy niemożliwych, świat stał przed nami otworem. Kiedy dorastamy pozbywamy się złudzeń, stawiamy przed sobą zapory i mury ograniczeń - marzenia przestają wabić kolorami i nawet jeśli pojawiają się przed snem to przepędzamy je daleko, smutni i pełni obaw, że przyniosą nam tylko rozczarowania i tęsknotę za światem, na który czekaliśmy, a nas ominął. A przecież wszystko jest kwestią wiary. Czasem zdarzają się ludzie którzy potrafią więcej niż my. Poznanie takiej osoby graniczy z cudem. Ten kto ma dar, chowa się przez niezrozumieniem… Szelest, jakaś cicha mgła przebiegła przez policzek, a może to ona?? Znów mnie odwiedza? Lśnienie, jakieś drobne w kąciku oka, co tam się tli, mam rozszerzone źrenice czyżby… To jednak ona. Odwiedza mnie, choć jest daleko! Pamiętam jak tego dnia stałam z małą Zuzią, nie patrzyła na mnie choć tak mnie lubi, za to wpatrywała się w dal. Jak zahipnotyzowana. Zapytałam co się stało. Nie odpowiedziała, tylko patrzyła. Złapałam ją za malutką rączkę. W końcu odpowiedziała: „Duch koło Ciebie stoi. Nie widzisz?” Wiedziałam że to była Ona. Że nade mną czuwa. A ja pod poduszką chowam ręce i cicho szeptam: „Więcej! Więcej!” Rozsypane włosy... czuję jej dotyk, gładzi mnie po nich, delikatnie usypia i uspokaja choć zwichrzone sny mówią co innego. Dziś z nich stwórz opowieść, o ścieżkach moich, drogach w przyszłości, o całej mojej podróży. A do ucha szepnij, coś miłego, przypomnij mi jak pierwszy raz powiedziałaś mi że widzisz mój niebieski sweter choć Cię nie było ze mną. I nie wiedziałaś że mam go na sobie naprawdę. Już wiem ! Opowiedz o tym kubku. Zapytałaś mnie czy jest taki w moim pokoju. Ja odpowiedziałam „nie” z uśmiechem myśląc że Cię przechytrzyłam. Jakież było moje zdziwienie kiedy w tym momencie zapukano do mojego pokoju i przyniesiono mi żółty kubek z ciepłą herbatą. Ja się uśmiechnę choć mojego pierwszego zdziwienia nie da się ukryć. Burza w mojej głowie pozostawiła ogromny ładunek, który chwilami przypominał dynamit. Wybuch spowodował rozbicie myśli i uczuć na miliony drobnych elementów....To minęło jednak i pozostała radość z Twoich odwiedzin. Posłuchaj, gdzieś między słowami niedowierzania i szyderstwa tych którzy nie wierzą czają się jakieś małe świetliki, błyszczące iskierki, krótkie czy dłuższe oddechy, króciutkie pauzy i wołanie… jeszcze, jeszcze. Cicha nienazwana prośba. Bo takich jak Ty, żyje nie wielu. A zawołać Ciebie tylko mogę. Często widywałaś mnie z dala jak idę. Błądziłam we mgle. Czasami przez chmury przedzierał się zagubiony promień słońca i tańczył na kolorowej łące. Przez ten czas nie spotkałam żadnego człowieka, dobra jestem w unikaniu ludzi. Panowała cisza, której nie zakłócał ani śpiew ptaków ani szum wiatru. Teraz wiesz jak wygląda moje życie. A Ty? Zastanawiasz się i przyglądasz bacznie. Jest delikatna, łatwo ją złamać, starć na pył. Dlaczego taka jest? Dlaczego nie silna, jak powinna? Dlaczego nie trwała? Dlaczego tak ciężko jej uwierzyć w swoją wartość? … Kiedy szeleści kołdra, to dlatego że układam się do snu. A kiedy poduszka zapada się głęboko to dlatego, że czasem zsunie się głowa. Kiedy po ciele przemknie miły dreszcz, wiem że odwiedzasz mnie i to nie we śnie. Z resztą nie przypadkiem. A kiedy budzę się tak ciepło i pytam co jest? „To nie sen… to nie sen.” Słyszę w odpowiedzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz