O takich świętach myślę, z lat dziecinnych, z mej Polski,
 gdzie w Wigilię mróz skrzypiał, śniegiem zadęło wioski.
 Grudniowe, białe czapy gięły gałęzie jodeł,
 świat tonął w zaspach śniegu,drogę wskazywał Anioł.
  
 Niewielkie światła okien, gromada dzieci kołem,
 w malutkim, ciepłym domu ojciec i dziad za stołem.
 Choinka wczesnym rankiem „wykradziona ” z młodnika,
 barszcz i grzyby suszone i kawałek sernika.
  
 O takich świętach mówię,z lat dziecinnych, beztroskich,
 gdzie dzielą się opłatkiem. Swoim szczęściem- a Boskim.
 Czuję ciepłą, matczyną dłoń szlachetną, wrażliwą,
 co tak bezpiecznie czuwa nad gromadką szczęśliwą.
  
 Po Wigilii, przy stole, gdzie kolędy się snują,
 Ojciec gra na harmonii, a Anioły tańcują.
 Potem puka ktoś w okna, już skrzyknęli się goście.
 Poprzez lasy i śniegi- na Pasterkę pośpieszcie!
  
 Idą wszyscy piechotą, skrzypi mróz pod butami,
 światła- w dłoniach latarki, srebrne gwiazdy nad nami.
 Słychać śmiech i rozmowy, trzymamy się za ręce.
 O takich świętach piszę….bo czego trzeba więcej?
 12.12.2013.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz