julianna-Mazury
środa, 11 grudnia 2013
22 lutego 2012Tylko ja
poprosiłeś dzisiaj by ci świat pokazać
jakiego nie znałeś nigdy do tej pory
i nie mogę przestać już się zastanawiać
jak ociemniałemu ukazać kolory
dam ci w ręce waty mięciusieńki kłębek
lub musnę jedwabiem policzki nieśmiałe
zanurz się w jej miękką delikatną głębię
niech symbolizuje to co czyste białe
niech będzie żelazem czerń przez moment dana
niech smutek i żałość wyjdą dziś z ukrycia
szepczesz ze ta barwa jest ci dobrze znana
z nią sypiasz i witasz ranki swego życia
aksamit otuli cię w noc granatową
owiń więc materią wyczulone dłonie
chyba tak najtrafniej opiszę to słowo
gdy otrę nią miękko obolałe skronie
poczuj płomień świecy ta ulotna chwila
parzy – to purpura twej skóry dotyka
gorąca jak miłość co ledwie się tliła
dziś serce wciąż mocniej czerwienią przenika
żółty twarz promieniem słonecznym poraża
niebieskim chłód wody obmyje twe ciało
tak wiele kolorów pragnę ci pokazać
tyle barw tak cudnych a pomysłów mało
jak ci dać podpowiedź by była najprostszą
niech krzewy chropawe palce brązem grzeją
pustka czasem w duszy powieje szarością
zieleń pozostawię niech będzie nadzieją
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nowszy post
Starszy post
Strona główna
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz