środa, 11 grudnia 2013

31 sierpnia 2012Tylko ja


ONA
 Jest dojrzala kobieta. Kiedys miala marzenia jak tysiace innych mlodych dziewczyn. Miala. Teraz nie marzy. Teraz pròbuje tylko normalnie zyc. Nie marzyla nigdy o kròlewiczu z bajki, nie marzyla o bogactwie. Chciala tylko byc szczesliwa. Nie byla.
 Moze to jej zle wybory spowodowaly, ze miala takie zycie jak miala, a moze to nie tylko jej wina?
 Kazdego dnia budzila sie z nadzieja, ze dzis bedzi...e lepszy dzien niz wszystkie pozostale. Nie byl - choc robila wiele by to zmienic. Nie czekala na to, ze spadnie jej manna z nieba. Widac los nie byl dla niej laskawy. Jakos pomijal ja w swoich planach, czasem tylko rzucal jej male chwilki szczescia. Ale czesto nawet one okazywaly sie pòzniej klamstwem.
 Mimo to zyla i cieszyla sie zyciem. Bez wzgledu na to jakie ono bylo. Cieszyla sie, ze rano otwiera oczy i widzi mniej lub bardziej zachmurzone niebo, ze swieci slonce lub pada deszcz. Cieszyla sie po prostu, ze jest. Istnieje.
 Zaczynala dzien od filizanki goracej kawy lub herbaty, w zaleznosci od nastroju. Pila ja powoli delektujac sie jej smakiem, a czasem pila szybko male lyki, ktòre parzyly jej podniebienie. Nie byla przywiazana do rytualòw. Lubila zmiany i szybko sie do nich przystosowywala, ale w glebi serca pragnela mimo wszystko jakiejs stabilnosci. Przynajmniej jednej rzeczy stalej, ktòra by trwala bez wzgledu na wszystko. Lubila sie smiac, ale zdarzaly sie dni, kiedy na jej twarzy nieoczekiwanie pojawial sie smutek. Siadala wtedy w ciemnosci, i patrzyla na rozgwiezdzone niebo. Jej oczy blyszczaly jak gwiazdy, ale byly smutne i ciche jak zmierzch.
 Kierowala sie instynktem, uczuciem, namietnoscia, ale nie zawsze byla to wlasciwa decyzja. Nie zawsze milosc, ktòra podaza za glosem serca prowadzila ja do szczescia. Ofiarowala siebie komus, komu wierzyla, ze jest dla niego wazna. Mylila sie. Czesto byl ktos lub cos waniejszego od niej. Marzyla o milosci, ale prawdziwa milosc daje sile i chec do zycia, a te pozostawialy tylko lzy na jej twarzy.
 Przez lata nauczyla sie nie zadawac zbyt wielu pytan, nauczyla sie wykorzystywac kazda chwile i cieszyc sie malymi emocjami, bo nic nie trwa wieczne. Nauczyla sie, ze nie zawsze musi byc jakies "dlaczego?" Kochala, ale zdawala sobie sprawe z tego, ze pewne osoby moga pozostac na zawsze w jej sercu, ale nigdy nie beda w jej zyciu.
 Wiedziala, ze szczescie jest w jej wlasnych rekach, jej myslach i w jej decyzjach, ktòre podejmowala kazdego dnia. Nie znajduje sie tylko w ramionach mezczyzny, w jego dloniach, w jego oczach. Mimo swej kruchosci byla bardzo silna. Nie zapominala nigdy pieknych chwil, bo te chwile pozwalaly jej isc naprzòd w trudnych momentach, choc zdarzalo sie, ze przywolywaly ogromny zal za czyms co juz dawno minelo.
 Lubila ludzi i starala sie nigdy ich nie oceniac, bo za kazdym jest jakas historia. Historia do opowiedzenia i wysluchania sercem. Doceniala male gesty, ktòre czesto znacza wiecej niz wielkie czyny. Umiala isc przez zycie z usmiechem, bez wzgledu na to, co by sie dzialo. Jest to trudne, ale ona to potrafila. ONA. Kim wlasciwie jest ONA?
 Kobieta o wielkim , czulym i dobrym sercu. Kobieta krucha, ale zarazem silna, nie poddajaca sie zyciu chocby najbardziej dawalo jej w kosc. Kobieta, ktòra dawala i daje z siebie tyle dobra i milosci, ze mozna by tym obdzielic pòl swiata. Kobieta - przyjaciel na dobre i na zle. Po prostu ONA.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz