piątek, 6 grudnia 2013

Bohater

Trwa niekończąca bitwa zmysłów,
w lesie umarłych szepta wiatr,
gdzieś pośród błekitu nieba,
wieczne zło spływa na świat...

Gdzieś W innym miejscu zaklęty,
jak kamień w lodowym więzieniu,
Rozpacza by spaść w odmenty,
czeluści i krwi czerwieni...

Dał on zginąć potomnym,
Jej życia nie uratował,
siły zabrakło mu wtedy,
gdy ktoś go potrzebował,
choć zawsze dumny i silny,
teraz bezradny jak worek,
przyjmuje ciosy rozpaczy,
z oczu wyjmując korek...

Lecz siła o nim pamięta,
podczas złudnej On walki,
niech go ktoś opamięta,
póki zło tylko warczy,
póki groźba wisi nad głową,
a nie zmusza by działać,
póty pozostanie na miejscu,
i wiecznie się będzie użalać...

Nadeszła chwila Walki,
Ludzie są na ulicach,
czekają na bohatera,
rozpacz gości na ich licach.

Ja sam stoje w ruinach,
nad ołtarza wznosząc modlitwy,
szeroko się uśmiechając,
widzę jak gotuje się do bitwy.

Podczas piekielnego starcia,
każdy na niego liczy,
Lecz się nie pokazuje,
panika zasiana w dziczy...

Ludzie biegną przed siebie,
ktoś mnie w ruinach chwyta,
czy on wróci mój bracie,
czy wina jego zmyta?

Gdy dochodzi do bitwy,
ja odpowiadam w pośpiechu,
czy wróci pytasz mój bracie,
nagle brakło mi dechu,
nad mą głową On przelatuje,
bohater i jego praca,
I z uśmiechem mówie
wrócił- On zawsze wraca...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz