smutek... ...no i zapanował - smutek i cisza. Wzdychasz, modlisz się o szczęśliwy los i szczęśliwe barwy...Tęsknisz... Bo to wcale nie jest śmieszne. Nawet Pan Bóg poukładał ... wszystko kolorami, porami, językiem podzielił, dając w ten sposób początek ładowi. Każdy ma wyznaczony swój czas, swoje miejsce i swoje "u siebie". Z tej plątaniny kolorów, barw, języków... z tego wszystkiego powstało "nowe". Nowe więzi, nowe kolory, barwy i miejsca. Może to i dobre, może normalne. Tylko to durne serce, te durne oczy i zasmarkany do wtóru nos. Jedno drży, drugie ukradkiem moczy kołnierz w kapocie...i gdzie ta pierońska "smarkatówka"? Nigdy jej nie ma pod ręką. Włóczy się po kapotach, wyleguje w kieszeniach, do których nikt nie zagląda. W małej chatce, co to "skraja" sobie stoi i donikąd się nie wybiera została cisza, poranne godzinki i trochę pomieszanej młodości i starości. Starości tej na starcie i tej na finiszu. Została tęsknota i oczekiwanie na następne odwiedziny i cicha modlitwa by doczekać.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz