czwartek, 24 kwietnia 2014

Bał się słowa “kocham”. Jak cholera. A przecież to tylko słowo. Tylko zlepek przypadkowych głosek, którym ktoś nadał jakieś głębsze znaczenie. A mimo tego bał się go… Bo to słowo było obietnicą, wyrażało więcej niż tysiące innych. Wypowiadając je, składa się jednocześnie obietnicę. “Będę przy Tobie. Zawsze i wszędzie, jak Anioł Stróż. Będę gotów iść za Tobą na koniec świata tylko po to, by Cię zobaczyć. Będę Cię wspierał, pocieszał, komplementował. Będę z Tobą bezgranicznie szczery. Będę. Tak po prostu”. Coś w ten deseń. Tylko bardziej.

Mikołaj Bajorek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz