niedziela, 20 kwietnia 2014

Wyleczyć się z samotności się nie da. Opisać się nie da, kiedy od kilkunastu lat człowiek spędza sam Święta. Nie znacie tego uczucia co to znaczy puste miejsce przy stole. Moja samotność jest z wyboru i tak ją pokochałam,ze jej nienawidzę. Przyczyny nie tylko obiektywne, zarówno w świecie realnych jak i wirtualnym gdzie szukałam chociaż znajomych nie  przyniosła oczekiwanych efektów. Rozumiem -przeszłość,ale dlaczego dalej mam z tym problem? Jest nast  kolejny rok Świat samotnych. "Ten" nawet mi nie zaproponował,że razem chociaż zjemy śniadanie. Jego zachowanie nie tylko wyprowadza mnie z równowagi również  staje się torturą. Powinnam być wśród bliskich a bliscy mojemu sercu albo odeszli a ci co pozostali są bardzo daleko. Jak wytłumaczyć dziwny ucisk na sercu?

 

1 komentarz:

  1. I co z tego że wiem,ale mimo wszystko. Nigdy nie żyłam nie żyję dla siebie samej... co z tego że wiem.... Mądry człowiek nie powinien na siłę otaczać się tłumem ludzi, aby przezwyciężyć samotność, gdyż nie docenia wtedy zalet spokojnego przebywania z samym sobą. Wiele odpowiedzi i uspokojenia można zaznać prowadząc medytację chrześcijańską. Nie zawsze „przyjaciel”, któremu zwierzymy się z naszej samotności czy innych problemów jest naszym rzeczywistym przyjacielem („Nie ufaj miłemu głosowi, gdyż siedem ohyd ma w sercu” Prz 26,25). Każdy swój krzyż dźwiga. Dla jednego to jest samotność, dla innego choroba, głód, nędza, wojna. Oczywiste, że szatan, który opanował do perfekcji sposoby na doprowadzenie nas do upadku pozwoli, aby obrazy „szczęśliwości bez samotności” opanowały nasz umysł i doprowadziły do samobójstwa z goryczy. Musimy z nim walczyć. Życie to walka, nie bajka. Człowiek nie żyje dla siebie tylko dla innych. Jeśli to zrozumiemy, życie nie będzie ciężarem niezależnie czy w samotności czy bez.

    OdpowiedzUsuń