DOBRO
Wyciągnęło Dobro ręce,
otworzyło swe dłonie:
"Oto moje Serce!
... Spieszcie ludzie po nie!"
Ludzie się spieszyli,
biegali po drogach,
swe sprawy gonili,
nikt nie widział Dobra.
Ktoś padł na zakręcie,
ktoś biegł nie opodal,
w tym życia zamęcie
nie dostrzegł nikt Dobra.
Podeszło Dobro bliżej,
pośrodku stanęło,
lecz znów je w tym wirze
pospiesznie mijano.
Krzyknęło więc Dobro:
"Weź skarb mój człowieku!
bez niego nie zdołasz
sam wyrwać się piekłu...
Me Serce to klejnot
najdroższy w koronie;
me Serce, gdy ciemno,
i w mroku zapłonie.
Me Serce to droga
najprostsza dla ciebie..."
...Potrącił ktoś Dobro
upadło gdzieś Serce...
Popatrzył ktoś z boku,
ktoś głowę odwrócił,
przyspieszył ktoś kroku,
ktoś inny zawrócił.
Ktoś potknął się na nim,
lecz dalej pobieżył
szemrając:"ten kamień
wyrzucić należy."
Ktoś inny się zdziwił:
"Co tutaj wyrosło?"
i z krzykiem złośliwym
uderzył je mocno...
I wielu przechodniów
spieszyło tą drogą,
lecz by je ktoś podniósł?
- nie było nikogo...
Rzekło Dobro: "Bracia mili!
Toż nikt Serca nie chce?"
Pokornie się schyliło,
podniosło swe Serce.
Przez kurz otulone,
przez ludzi skopane,
ze wszech stron skrwawione,
przez wszystkich nie chciane...
Nim Dobro odeszło,
w górę wzniosło ręce,
raz jeszcze najsłodsze
pokazało Serce.
I rzekło do ludzi:
"Jeśli ktoś z was zbłądzi,
lub w życiu ustanie,
do Serca niech spieszy,
w nim jego mieszkanie..."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz