W telewizji trwożnie mówią, że w Polsce ma powiać... Przynieść zimę - powiadają...
Znam ten rodzaj wiatru znad Morza Północnego.
Smaga przeszywającym zimnem, chłosta deszczem bez litości, łamie parasole...
Ludzie milkną, lica pochmurnieją, oczy ciemnieją... Wiatr niepokój budzi...
Kulę w sobie wszystkie swoje lęki, zamiatam pod dywan tęsknoty...
Bo razem z deszczową,kaprysną, belgijską zimą i łkaniem
wiatru budzi się we mnie jakiś zew... By zacząć coś nowego... By
zmierzyć się ze światem... Podjąć ryzyko... Spotkać przeznaczenie...
Stawić czoło nowym wyzwaniom...
Ale nie mogę ulecieć z wiatrem. Tak po prostu...
Nie jestem wojującym mężczyzną, którego domem jest cały świat.
Jestem blondynką, której całym światem jest dom, a w tym krótkim słowie tak wiele treści.
Bez których nie potrafiłabym żyć.
Na szczęście jestem zakotwiczona tu i teraz.
Nie zabierze mnie ze sobą lodowaty podmuch.
Mam swoje drzewo, swój dom, ludzi, którzy na mnie czekają. Codziennie, gdy wracam ze świata...
Na szczęście w końcu ustaje wiatr z północy...
Wstaje dzień... Oczy nabierają nowego blasku, a myśli odbijają się od dna niepokoju...
Tęsknoty męskiej części mojej duszy zasypiają spokojnie w popiele kominka...
Ogarniam ramionami mój świat...
I nie mam już wątpliwości gdzie powinnam być...
W ich spojrzeniach tak wiele uśmiechów...
A w ogrodzie znów za rok zakwitną maliny i róże...
Zrobię im tej malinowej herbaty...
Ponakładam czułości w małe talerzyki...
Może nawet spróbuję upiec ciasto. Włożę całe serce, by nie wyszedł zakalec...
Uprasuję na jutro i pojutrze nawet...
Posłucham oddechów...
Zastygnę w zachwycie...
Spróbuję pójść spać przed północą, lecz znów się nie uda...
To mój kobiecy świat...
Kocham go...
Tylko... muszę jakoś tę zimę przeczek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz