Neuniknione.
Opowiem wam o tym, co
nieuniknione. Śmierć i podatki, co? One są nieuniknione. Powiem wam, co
jeszcze jest nieuniknione. Miłość, ot co. Nieunikniona jak grawitacja.
Podatków można uniknąć. Ludzie oszukują śmierć, a przynajmniej
odraczają ją w czasie. Możecie o tym przeczytać w gazetach. Oszukał
śmierć – tego typu rzeczy, prawda? Ale pokażcie mi kogoś, kto nigdy nie
kochał. Nie mówię o pożądaniu. Nie mówię o tym, że tak bardzo chcesz z
kimś być, że aż boli. Nie mówię o miłości braterskiej, macierzyńskiej,
ojcowskiej, dobrego wujaszka. Nie mówię o ubóstwianiu kogoś,
podziwianiu, o tym, że zależy ci na kimś bardziej niż kiedykolwiek
dotąd… Mówię o miłości.
Miłości tak silnej, że nie możesz jej
zobaczyć, poczuć, dotknąć, posmakować, nie możesz jej usłyszeć,
wysłowić, zdefiniować ani opisać, ani wyszczególnić czy wyznaczyć jej
granic; nie możesz jej wyjaśnić, uzasadnić, usprawiedliwić; rozgryźć
tego wszystkiego, siedząc nad szklanką bourbona, z paczką Lucky
Strike’ów…
Miłości tak silnej, że nie masz pojęcia, jak mocno cię
trzyma, dopóki nie spróbujesz się poruszyć… A wtedy czujesz, że nie
możesz. Utknąłeś na dobre i zdajesz sobie sprawę, że to, czego
doświadczasz, jest czymś, co stanowi część ciebie tak bardzo, jak
wszystko, co kiedykolwiek uważałeś za swoje. To jest tobą. Ty jesteś
tym. Jesteś załatwiony. To coś, co czujesz od tak dawna, czujesz, że
jest częścią ciebie, że cokolwiek się stanie, cokolwiek zrobi ta osoba,
którą kochasz, wydaje ci się nieludzkim nie kochać jej dalej, na zawsze.
To jest miłość.
R.J. Ellory
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz