czwartek, 1 maja 2014

Neuniknione.
Opowiem wam o tym, co nieuniknione. Śmierć i podatki, co? One są nieuniknione. Powiem wam, co jeszcze jest nieuniknione. Miłość, ot co. Nieunikniona jak grawitacja. Podatków można uniknąć. Ludzie oszukują śmierć, a przynajmniej odraczają ją w czasie. Możecie o tym przeczytać w gazetach. Oszukał śmierć – tego typu rzeczy, prawda? Ale pokażcie mi kogoś, kto nigdy nie kochał. Nie mówię o pożądaniu. Nie mówię o tym, że tak bardzo chcesz z kimś być, że aż boli. Nie mówię o miłości braterskiej, macierzyńskiej, ojcowskiej, dobrego wujaszka. Nie mówię o ubóstwianiu kogoś, podziwianiu, o tym, że zależy ci na kimś bardziej niż kiedykolwiek dotąd… Mówię o miłości.
Miłości tak silnej, że nie możesz jej zobaczyć, poczuć, dotknąć, posmakować, nie możesz jej usłyszeć, wysłowić, zdefiniować ani opisać, ani wyszczególnić czy wyznaczyć jej granic; nie możesz jej wyjaśnić, uzasadnić, usprawiedliwić; rozgryźć tego wszystkiego, siedząc nad szklanką bourbona, z paczką Lucky Strike’ów…
Miłości tak silnej, że nie masz pojęcia, jak mocno cię trzyma, dopóki nie spróbujesz się poruszyć… A wtedy czujesz, że nie możesz. Utknąłeś na dobre i zdajesz sobie sprawę, że to, czego doświadczasz, jest czymś, co stanowi część ciebie tak bardzo, jak wszystko, co kiedykolwiek uważałeś za swoje. To jest tobą. Ty jesteś tym. Jesteś załatwiony. To coś, co czujesz od tak dawna, czujesz, że jest częścią ciebie, że cokolwiek się stanie, cokolwiek zrobi ta osoba, którą kochasz, wydaje ci się nieludzkim nie kochać jej dalej, na zawsze.
To jest miłość.

R.J. Ellory

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz