Czasem dopada mnie poranny atak filozofii śniadaniowej.
Smaruje chleb masłem i myślę o minionym weekendzie...
O tym ,że młody człowiek nie werbalizuje...
Dla niej każda pora roku pachnie tak samo...
krople rosy wiszące na pajęczynie, nie są na tyle widowiskowe by poświęcić im minutę...
to chyba przychodzi z czasem...
z wiekiem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz